wtorek, 8 marca 2016

Dorota - żona tzw. „chrapacza”...

Witajcie,


mam na imię Dorota i jestem żoną tzw. „chrapacza”. Wyznanie niczym w  grupie AA, ale prawda jest taka, że podobnie jak alkoholicy mam problem od którego nie mogę się uwolnić i który niszczy moje małżeństwo.
Chrapanie i mój mąż pojawili się w moim życiu 4 lata temu i choć mojego męża kocham bardzo, to jego coraz głośniejsze odgłosy nocne (które kiedyś były tylko sporadycznymi „chrapkami”) stają się w naszym życiu coraz poważniejszym problemem. Mój mąż, jak na typowego pracownika „Mordoru” przystało – mało się rusza, pali papierosy i je „na szybko”. Z tego, co czytałam są to najczęstsze przyczyny chrapania. Fakt jest taki, że jego chrapanie coraz bardziej mi przeszkadza… Zasypianie to wyścig z czasem, żeby tylko zdążyć przed nim, bo inaczej nie mam szansy na zmrużenie oka.
Kiedyś, wystarczały moje „standardowe” sposoby na chrapanie, czyli przewrócenie na bok, albo przebudzenie frazesami typu „nie chrap”… ale ile tak można? Teraz, po prostu stosuję zatyczki do uszu, ale ich nie cierpię, ponieważ mam wrażenie, że znajduję się „poza światem”, nie wspomnę o uwieraniu co także budzi mnie w nocy [sic!].
Niedługo w naszym życiu pojawi się dziecko, które pierwszy rok swojego życia zapewne spędzi z nami w sypialni. Tym bardziej nie wyobrażam sobie naszego dalszego funkcjonowania… mąż będzie budził dziecko, dziecko mnie, a zatyczki – pewnie wypróbuję, gdy będę pretendowała do roli wyrodnej matki i żony.
Ten blog (jak się domyślacie) poświęcony będzie produktom na chrapanie. Leczenie chrapania metodami chirurgicznymi to zupełna ostateczność, więc na pierwszy strzał pójdą preparaty ogólnodostępne.  

W roli królika doświadczalnego: mój Mąż,
W roli eksperta: ja, Dorota

A który preparat odegra główną rolę? Już niebawem mój pierwszy wpis na blogu.

2 komentarze:

  1. z niecierpliwością czekam na Twoje wpisy. SAm szukam sposobów na chrapanie już od dłuższego czasu i żadne leki nie pomagają. Życzę szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, po takim komentarzu czuję się jak żołnierz wysyłany na wojnę! Oby mi się powiodło!

    OdpowiedzUsuń