poniedziałek, 21 marca 2016

DATONG czy „DAJ TON”? Oto jest pytanie.



Cześć,
Szybko przechodzę do rzeczy, bo znowu nie mam za dobrych wiadomości, kolejna złota malina przyznana zamiast Oskara.
 Przyznam, że trochę złapałam doła. Jestem w pierwszym trymestrze ciąży i nie dość, że doskwierają mi takie typowe dolegliwości ciążowe jak mdłości i zgaga to nawet nie mogę się wyspać. Sen mam lżejszy niż wcześniej, a mąż w ten weekend doprowadził mnie już tym chrapaniem do szewskiej pasji i z fochem wyniósł się na kanapę. Super-cudownie. Uroczy weekend sponsorowała literka „D” jak DATONG, spray do nosa przeciw chrapaniu.
Jak zawsze dokonałam analizy SWOT, oryginalne hasło u wujka google: co na chrapanie, opinie, forum - zostało odpalone. Wybór padł na DATONG. Fajna nazwa, kojarzy mi się z wycieczką do Chin, sprzed wielu lat.



Dlaczego teoretycznie DATONG?
- cena wyższa, bo 33 zł (a jak wyższa to znaczy się, że skuteczniejsza, czyż nie?),
- tym razem nie spray do gardła tylko do nosa – ot tak przekornie,
- aż na 50 dni stosowania – co mnie przekonało względem ceny

Jakie były rezultaty?
To już Wam napisałam na początku - Tomek użył spray Datong dwie noce pod rząd z dokładnie takim samym efektem „dał ton” … chrapania, ale opiszę jeszcze jakieś konkrety. 

Ogólnie spray ma postać fajnej mgiełki, w instrukcji każą Datong zaaplikować i pochylić głowę do tyłu, aby płyn ściekł, ale mąż powiedział, że więcej zostało raczej w nosie niż tam, gdzie miało dotrzeć (jak przypuszczam), za drugim razem spróbował zapodać sobie na leżąco, aby od razu doleciało tam gdzie trzeba, ale oczywiście spraye nie działają do góry nogami, co wydawałoby się oczywiste (ale dla desperaty, wszelkie metody wydają się być dobre), więc próba zakończyła się fiaskiem.Pomijając fakt, że nie działa, to generalnie ma dość specyficzny zapach na pierwszy raz, ale sądzę, że do przyzwyczajenia. Natomiast Tomek poskarżył się na lekkie pieczenie, patrząc na skład Datong - jest informacja, że może zawierać do 1,5% alkoholu etylowego, więc może w tym tkwi szkopuł. 

Nota bene co ciekawe specyfik ten produkuje Pani Sonia Górnowicz z Sopotu, co niestety po czasie (bo po dokonaniu zakupu, ale informacje tą widzę tylko na buteleczce) wzbudziło we mnie niepokój… wolałabym jednak środek wyprodukowany przez jakąś większą firmę farmaceutyczną, chociaż nie wiem czy ma to swoje uzasadnienie w faktach. 

Czy w końcu ktoś wymyśli jakieś skuteczne sposoby na chrapanie??? A może jest lek na chrapanie, tylko jeszcze go nie odkryłam. Póki co, mogę zastosować chyba tzw. domowe sposoby na chrapanie i kupić oto taki humorystyczny gadget "SNORE NO MORE" - i hasło też fajne.

Miłego wieczoru, ja padam...
D.

1 komentarz:

  1. Hahahaha - Snore no More mnie na razie najbardziej przekonało :D

    Ale że u mnie w łóżku to moja ładniejsza połowa chrapie, chyba nie będę próbował :P Bo kobiety nie bije się nawet kwiatkiem! :)

    OdpowiedzUsuń